Jak smakuje pizza w Neapolu.

Od dawna marzyłem, by poznać smak pizzy neapolitańskiej, przygotowanej przez najlepszych fachowców.  Mieć możliwość porównania jej z moimi wypiekami, wyciągnąć wnioski i poprawić błędy.  Pomyślałem, że dobrym pomysłem będzie odwiedzenie Neapolu. Biorąc pod uwagę niskie ceny hoteli i  biletów poza sezonem, oraz bezpośrednie połączenie lotnicze z Krakowa, wyjazd wcale nie wydawał się fanaberią. Będąc na miejscu nie sposób też pominąć wspaniałych atrakcji turystycznych miasta i jego okolic. Użytkowników portalu z pewnością zainteresuje piekarnia w Pompejach i liczący niemal 2000 lat piec. Można będzie przeczytać o tym w drugiej części relacji. która pojawi się niebawem, tu natomiast chciałbym się skupić wyłącznie na stronie kulinarnej. 

 

L'Antica Pizzeria da Michele

Może trudno w to uwierzyć, ale poniższe zdjęcie przedstawia pizzerię zaliczaną do ścisłej czołówki światowej. Wykonałem je chwilę po otwarciu drzwi lokalu, gdy grupa ludzi, stojących w kolejce wtargnęła do środka. Mieszkałem niedaleko, więc nazajutrz pojawiłem się tam ponownie, w nadziei że kubłów już nie będzie i uda mi się zrobić lepsze ujęcie. Były - nawet więcej.

Pizzeria da Michele

Wygląda na to że pracownicy da Michele takimi drobiazgami nie zawracają sobie głowy. Robią świetną pizzę i to się liczy. 
Pizzeria ta jest często odwiedzana nie tylko przez turystów, ale również przez mieszkańców miasta. Słynie z wąskiej specjalizacji i wybór jest tam bardzo ograniczony. Możemy zamówić Marinarę, z odpowiednio przyprawionym sosem pomidorowym, bez żadnych dodatków. Druga propozycja to Margherita - klasyczna pizza gdzie oprócz sosu znajdziemy jeszcze ser mozzarella i listki bazylii. Ceny są bardzo przystępne. Za Margheritę zapłacimy 5 euro. 
W środku lokal okazał się skromnie wyposażony. Przy stolikach i wokół opalanego drewnem pieca panował tłok. Personel krzątał się, próbując zrealizować dużą ilość zamówień. Czekając na pizzę dokonałem ważnego spostrzeżenia. Jeden z pracowników przenosił właśnie worki z mąką. Rzut oka wystarczył by rozpoznać dobrze mi znany wzór, widniejący na opakowaniu. "Caputo Pizzeria 00" - niebieska,  dokładnie ta, której używałem ostatnio. 
W końcu otrzymałem moją Margheritę, ale z powodu tłoku nie wyjąłem aparatu. Liczyłem, że pojawię się tu w bardziej sprzyjających okolicznościach - i w efekcie nie mam zdjęć, bo nie było mi dane wrócić tam ponownie. Żałuję, mogłem zrobić chociaż telefonem. 
  
Wrażenia smakowe:
Zastanawiałem się, jak wypadnie porównanie moich wypieków z pizzerią cieszącą się tak wielkim uznaniem. Ciasto miało bardzo cienką, delikatna skórkę, charakterystyczną dla pizzy neapolitańskiej. Było nieco bardziej słone niż moje, lecz w gruncie rzeczy smakowało podobnie. W końcu mąka ta sama :). 
Sos był znacznie lepszy. Prawdę mówiąc, od mojego dzieliła go przepaść. Przekonałem się, że jakość sosu ma bardzo duży wpływ na końcowy efekt. Mam nadzieję, że gdy wyrosną mi w ogródku pomidory San Marzano, uda się zniwelować tę różnicę. 
Ser również bardzo smaczny. Nie rozpłynął się całkowicie i widać było ślady pasków.  Pizza bardzo mi smakowała. Ciężko u nas o taką. Wkrótce jednak przyszło mi zjeść jeszcze smaczniejsze i zastanawiam się dlaczego większość pytanych stawia "da Michele" na pierwszym miejscu wśród neapolitańskich pizzerii. Moim zdaniem wygrywa ona w kategorii "stosunek jakości do cen", bo te rzeczywiście nie są wygórowane. W lokalu brak nawet bardzo popularnego we Włoszech coperto, czyli opłaty za obsługę przy stoliku. 
 

Trianon da Ciro

Pizzerię Trianon odwiedziłem w drugim dniu mojego pobytu w Neapolu. Jest ona zlokalizowana w sąsiedztwie opisanej wcześniej da Michele, lecz obsługa klientów zaczyna się tam dwie godziny później. 

Pizzeria Trianon


Przyszedłem w południe, z aparatem,  licząc, że zrobili porządek przed da Michele - ale nic z tego.
Drzwi do Trianona były otwarte i stał w nich młody człowiek w fartuchu z logo firmy. W środku trwało rozgrzewanie opalanego drewnem pieca. Podszedłem i zapytałem po angielsku, czy mógłbym zrobić zdjęcie, kiedy jeszcze nie ma klientów. Pracownik podpowiedział po włosku. Niewiele zrozumiałem, ale dało się wyczuć, że raczej nic z tego. Wyjąłem telefon i wyszukałem fotografię mojego pieca. Pokazałem mu ją, mówiąc że też piekę pizzę u siebie w ogrodzie.  
- Ładny piec, ty też jesteś pizzaiolo? Skąd przyjechałeś? - udało mi się zrozumieć.
- Sono Polacco di Cracovia. - wyrecytowałem wyuczoną formułkę. 
- Ooo, Polonia. Wchodź. 
Zauważyłem, że Włosi darzą Polaków sympatią, a tych co pieką pizzę, to już na pewno. Pracownik pozwolił mi obejrzeć piec z bliska. Nawet sobie przypomniał, że mówi po angielsku. Mogłem też przyjrzeć się wykonywanym przy piecu czynnościom i zrobić zdjęcia. 
 

Piec Trianon


Wyjaśnił mi na co należy zwrócić uwagę. Obejrzałem też drewno, którym palą. Niestety nie zrozumiałem jaki to gatunek, bo znał jego nazwę jedynie po włosku - a wystarczyło wyjąc notes lub telefon i poprosić o zapisanie. Później można było to przetłumaczyć. ( edycja 21.06.2020 - sprawa się wyjaśniła, o szczegółach można przeczytać  tutaj >>  )
Wychodząc podziękowałem za rady i zapowiedziałem, że wrócę, gdy będzie już otwarte. 
Przyjdź za dwie godziny - odpowiedział - Zrobimy ci świetną pizzę. 

Oczywiście przyszedłem. Tym razem wybór miałem większy, więc zmówiłem Margheritę z Mozzarellą di Bufala. Miałem okazję przyjrzeć się procesowi jej powstawania. W końcu, dymiąca wylądowała na moim stoliku. Chłopaki się postarali. Moim zdaniem smakowała lepiej niż pizza z da Michele. Doskonałe ciasto i sos. Delikatny ser rozpłynął się po powierzchni.

 

Pizza Trianon


Mimo, że pizza była naprawdę duża, to zjadłem całą z ogromną przyjemnością. Tym razem zrobiłem zdjęcia. 
Ceny w Trianonie również nie należą do wygórowanych. Margeritha z Mozzarellą di Bufala jest oczywiście nieco droższa - kosztuje 7,50 Euro, obowiązuje też coperto w wysokości 1,40. 

Wychodząc podziękowałem. W odpowiedzi usłyszałem. 
-Forza Milik. 
Choć nie jestem wielkim fanem futbolu, to wiem kim jest Arkadiusz Milik. ale o tym, że gra w SSC Napoli przeczytałem później.


Starita.

Ta pizzeria to mój faworyt i to wcale nie dlatego, że posiada gwiazdkę Michelin. Zauważyłem że nie jest to opinia odosobniona. Podobne zdanie miała też Neapolitanka, z którą rozmawiałem w samolocie, wracając do Krakowa. Nawiasem mówiąc dawno nie widziałem tak pięknej kobiety. 
Wypieki w Staricie smakowały mi bardzo, więc postanowiłem odwiedzić ją dwukrotnie, rezygnując tym samym z pizzerii Sorbillo (przez większość turystów uznawanej za obowiązkowy punkt programu). No cóż Sorbillo będzie musiała poczekać do następnej wizyty, a dojdzie do niej na pewno. Może nawet zorganizujemy jakiś wspólny wyjazd z forum, bo przed sezonem ceny są naprawdę przystępne.
Starita położona jest w dzielnicy Materdei, z dala od centrum i to są prawdziwe Włochy. Wąskie uliczki, mnóstwo skuterów i pranie, suszące się za oknem - a na rogu pizzeria o ponad stuletniej tradycji. 

Starita


Zaraz po wejściu przydzielono mi stolik. Menu otwierać nie musiałem - byłem zdecydowany na tradycyjne Calzone, z którego Starita słynie. Zapytałem czy mogę obejrzeć jego przygotowanie. Nic nie stało na przeszkodzie. 
Postanowiłem znów wykorzystać zdjęcie mojego pieca, które w Trianonie okazało się bardzo pomocne. Poskutkowało również tutaj i po kilku minutach trwała ożywiona dyskusja (jakoś dogadaliśmy się po angielsku).

 

Piec Starita


Udzielano mi rad dotyczących wypieku i wszyscy chcieli zwiedzać Kraków, gdy tylko się dowiedzieli, że jest bezpośrednie połączenie i ile kosztują bilety. Chwilę później do pieca trafiło moje Calzone. Gdy już znalazło się na talerzu i zdążyłem go spróbować, runęło moje dotychczasowe wyobrażenie o tym włoskim przysmaku. Było naprawdę pyszne. Nadzienie zawierało sery ricotta i mozzarella, oraz pociętą w paski wędlinę - salami. Wykorzystano to samo ciasto z którego robiona jest pizza. Całość została polana sosem pomidorowym i przyozdobiona listkiem bazylii.

 

Calzone Starita

 

Calzone nie przypominało mojego wypieku, ani tego, które jadłem na krakowskim Kazimierzu. Różniło się nie tylko wyglądem, ale też smakiem. A ja sądziłem że potrafię je przygotować i miałem nawet artykuł - prawie gotowy. Teraz trzeba będzie napisać go od nowa. 

Moja druga wizyta w Staricie miała miejsce następnego dnia. Wybrałem Margheritę z Mozarellą di Bufala. Panował duży ruch, personel miał mnóstwo pracy i nie było czasu na rozmowę. Zdążyłem się tylko przyjrzeć, w jaki sposób pizza jest przygotowywana. Smakowała doskonale, lecz zauważyłem pewną różnicę w odniesieniu wypieków z Trianona. Ser nie rozpłynął się całkowicie i pozostał w większym skupieniu. Przyznam, że bardziej mi to odpowiadało. 

 

Pizza Starita


Ceny w Staricie również nie są wygórowane. Margherita di Bufala kosztuje 6,50 Euro a Calzone 7. Przy każdej wizycie doliczane jest też coperto 15%.  

Na tym kończą się moje doświadczenia z pizzą. W czasie krótkiego pobytu w Neapolu nie byłbym w stanie zjeść ich więcej. Bardzo chciałem porównać też inne specjały kuchni włoskiej z tym, co przygotowuję samodzielnie w domu. Miałem okazję spróbować hot dogów Rollo' con Wurstel. Piekę je od dawna, a przepis znajduje się na portalu, można go znaleźć tutaj>> Z radością stwierdziłem, że w smaku i wyglądzie nie ma żadnej różnicy.
Potrawą, która bardzo przypadła mi do gustu było też spaghetti po neapolitańsku. W odróżnieniu od bolońskiego, sos nie zawiera mięsa.  

Od strony kulinarnej wyjazd do Neapolu uważam za bardzo udany. To samo mogę powiedzieć na temat zwiedzania atrakcji turystycznych - ale o tym w innym artykule. Wiem już jak powinny smakować calzone i pizza neapolitańska. Choć znajomi twierdzą, że moja pizza jest bardzo dobra, ja uważam, że sporo jeszcze muszę się nauczyć. Na szczęście mam wszystko co potrzeba. Bardzo dobry piec, dostęp do najlepszych rodzajów mąki w korzystnych cenach, a sadzonki pomidorów San Marzano rosną mi już w doniczkach na parapecie. Za miesiąc umieszczę je w ogrodzie. Pozostaje jeszcze znaleźć odpowiedni ser.

Z Neapolu przywiozłem sobie pamiątkę, w postaci książki. Zawiera ona wiele szczegółowych informacji na temat pizzy, focacci i calzone których próżno szukać w języku polskim. 

Mastering Pizza


Podsumowując, mam z tej wizyty same dobre wspomnienia. Chciałbym odwiedzać Włochy częściej. Poznać lepiej mieszkańców, ich kulturę i kuchnię. Zdecydowałem też, że w wolnych chwilach będę się uczył podstaw języka włoskiego.

Komentarze

Bardzo fajny wpis. Chciałbym wiedzieć ile kosztowała cię taka wyprawa? bilety hotel itp???

Może zdradzisz jakieś tajniki które ci przekazali??? byłoby to pomocne na tym forum :D

Bilety lotnicze linii Ryanair z Krakowa do Neapolu kosztowały 240 zł. Cena obejmuje oczywiście przelot w obie strony.
Za 4-dniowy pobyt w hotelu zapłaciłem 120 Euro, ale łatwo można znaleźć oferty poniżej tej kwoty. Wybrałem lokalizację blisko placu Garibaldi, dużego węzła komunikacyjnego. Wydawało mi się to bardzo dobrym rozwiązaniem, lecz na miejscu okazało się, że to rejon z dużą ilością uchodźców. Mimo wszystko można czuć się tam bezpiecznie.
Będąc z krótką wizytą w Neapolu warto kupić ArteCard Campania, w cenie 32 Euro. Dzięki niej, przez 3 dni możemy swobodnie poruszać się metrem, wszystkimi środkami komunikacji miejskiej i kolejką Circumvesuviana którą dojedziemy do Wezuwiusza i Pompejów. ArteCard pozwala też wejść bez opłat do dwóch, dowolnie wybranych atrakcji turystycznych i trzeciej za połowę ceny. Ja wybrałem Pompeje i Muzeum Archeologiczne. Oba bilety kosztowałyby 30 Euro.
Kawa smakuje rewelacyjne i kosztuje 90 centów - jeśli pijemy ją przy barze. Gdy usiądziemy przy stoliku zapłacimy jeszcze popularne we Włoszech coperto. W Neapolu nie jest ono wysokie i wynosi średnio 1,40 E. Ceny produktów żywnościowych są podobne jak w Polsce.
Pizza Margherita - od 4,50 do 6,50 E, w lokalach uznawanych za jedne z najlepszych na świecie.

Całkowity koszt 4-dniowego wyjazdu wyniósł ok 1250 zł. Muszę doliczyć do tego książkę, która kosztowała prawie 30 Euro, ale była tego warta.

Oczywiście podzielę się z Wami wiedzą, którą zdobyłem w Neapolu. Myślałem o kursie pieczenia pizzy w postaci filmu na YouTube. Byłaby to też ciekawa forma promocji portalu.

To była tylko część kulinarna. Widok Pompejów i kolekcji Muzeum Archeologicznego zwala z nóg, zwłaszcza takiego miłośnika rzeźby jak ja. Poniżej mała zapowiedź kolejnego artykułu.

Pompeje

Pompeje, w tle zabójca - Wezuwiusz.

 

Muzeum Archeologiczne

Artemida efeska. 

 

Szkoda, że nie powiedziałeś o swojej wyprawie. Byłem w takim samym celu we wrześniu, zwiedziłem więcej knajp -mało znanych w różnych dzielnicach gdzie margeritha była kosztem 3e i smak powalał z nóg, więc mógłbym coś podpowiedzieć :) Neapol albo się kocha albo nienawidzi-ja należę do pierwszej grupy i na pewno tam wrócę! Jestem kucharzem, jak już wybuduje piec pochwałę się swoim ciastem na pizzę neapolitańska na forum.służę pomocą w kwestii gotowania :)

Kucharz na portalu na pewno się przyda, a w sprawach związanych z budową pieca postaramy się pomóc.
Mój wyjazd do Neapolu był raczej spontaniczny. Gdy dowiedziałem się o bezpośrednim połączeniu, niemal od razu zarezerwowałem bilety. Mogłem przewidzieć dłuższy pobyt, bo na realizację wszystkich planów po prostu zabrakło czasu. Mnie też to miasto urzekło i choć nie chciałbym mieszkać tam na stałe, z pewnością jeszcze do niego wrócę. Wcześniej można się wymienić doświadczeniami.

Sos jest gęsty i nie nazwałbym go zupą. Myślę, że duże znaczenie ma tu gatunek pomidorów. Oni używają głównie San Marzano, które po rozdrobnieniu nie są tak wodniste jak odmiany spotykane u nas. Porównując moją pizzę z tamtejszymi, największą różnicę zaobserwowałem właśnie w sosie. Do tego odpowiedni ser i mamy naprawdę rewelacyjny efekt. Mimo to pizza jest dość miękka- na pewno nie chrupiąca. Raczej trudno byłoby ją jeść palcami i sztućce są standardem.
W naszych pizzeriach bywa różnie. Czasem zdarzało mi się zamówić pizzę neapolitańską, a na środku była Wenecja. Prawdopodobnie stąd wzięła się moja początkowa niechęć do tego stylu i wolałem amerykański. Dziś bez chwili wahania wybieram pizzę neapolitańską.

In reply to by Robert

Ciasto na środku jest cienkie, lecz ma wyraźnie wyczuwalną skórkę i naleśnika nie przypomina. Trudno się rozrywa, a rzadko bywa nacinane, więc najlepiej ciąć je nożem.
Brzegi są puszyste ale nie chrupiące. Chrupiąca skórka uznawana jest tutaj za wadę. Pizzę neapolitańską należy spożywać zaraz po wyjęciu z pieca, ponieważ ze spadkiem temperatury szybko traci swoje walory smakowe. Ciasto pizzy w stylu amerykańskim, ze względu na dodatek tłuszczu zachowuje swoje właściwości dłużej i dlatego bardziej nadaje się na wynos.

In reply to by Robert

Ok,ale jak wygląda przeżuwanie; gryziesz to bez problemu, czy jak pszenną bułkę,czyli tworzy się klajster jak cisto na ryby ,
pewnie nie jest aż tak dramatycznie ale jest taki efekt przynajmniej trochę,czy wygląda to kompletnie inaczej ?

Polecam mąkę firmy caputo " niebieska" ma odpowiednią ilość białka- bardzo ważne w robieniu pizzy neapolitańskiej, sos z San marziano, Buffala i efekt każdego położy na łopatki :)

Witam , również byłem w Neapolu w poszukiwaniu smaku prawdziwej pizzy napoleońskiej . Tak jak ty zacząłem od da Michele potem di Matteo , Sorbillo i Starita . W każdym z miejsc pizza była pyszna , ale inna ( bylem w Sorbillo również w Rzymie i tam smakowała inaczej niż w Neapolu) . Calzone pierwszy raz jadłem u di Matteo - niebo w gębie.
W Neapolu byłem 3 lata temu kiedy jeszcze nie miałem pieca ale już wtedy fascynował mnie temat pizzy i sposobu jej wykonania .
Uzywam mąki 5stagioni rossa , choć ostatnio coś jest z nią nie tak .
Nie wiem jak dodać zdjęcia ?

Witam. Widzę, że kierunek Neapol jest wśród naszych Forumowiczów bardzo popularny. Zapraszam do podzielenia się swoimi doświadczeniami z pobytu. Aby dodać zdjęcia, należy zmienić format tekstu pod oknem komentarza. Zamiast "Czysty tekst" wybieramy "Podstawowy". Ponieważ to pytanie często się powtarza, postanowiłem umieścić informacje w okienku edytora. Już nie da się jej nie zauważyć.

Od mojego wyjazdu do Neapolu minął już ponad rok. Dzięki tej wizycie poczyniłem znaczne postępy. Calzone wychodzi mi prawie tak dobre, jak ze Starity :)
Samo miasto pozostawia w pamięci wiele niezapomnianych wrażeń - ale jak już wspomniałem, nie chciałbym tam osiąść na stałe. Za szybkie tempo życia, za głośno i za gorąco. Do tego działająca w tle Camorra, która ściąga od przedsiębiorców haracze. Nawet Sorbillo się kiedyś pizzeria spaliła. Teraz już jest zbyt sławny na takie numery.

Przy dodawaniu zdjęć każde opisałem, ale gdzieś zniknęło 😃
Pierwsze zdjęcie to mój piec który powstał w czasie trwania pandemii .
Na drugim zdjęciu kolejka i kosze 😃(opisywane wcześniej przez Roberta) do "Antica pizzeria da Michele " w październiku 2017 .
Trzecie - piec w da Michele
4 - pizza "Marinara" w da Michele
5 - " margherita " w da Michele
6 - piec w "di Matteo "
7- Calzone w di Matteo
8 - margherita con Bufala w Sorbillo
9,10,11 to już moje wypieki .

Ładny piec i wypieki też prezentują się nieźle. Do pizzy przydałby się większy ogień, bo od samego żaru słabo się piecze.

Dziękuję za umieszczenie zdjęć. Jest nawet pizza z da Michele. Bardzo żałowałem że nie mogłem jej pokazać Czytelnikom. Szczególnie ta Marinara wygląda kusząco. Ostatnio właśnie taką preferuję, z dobrze przyprawionym sosem. Ma znacznie mniej kalorii, można jeść do woli.
W di Matteo nie byłem. Ich Calzone robi wrażenie.

Dzięki za miłe słowa, tak tak z tym ogniem to wiem ale już nie dokladałem drewna bo pieczone były calzone i ktoś zażyczył sobie zwykłą pizzę więc... .
Tak na marginesie, na początku rozpalałem ogień na środku i tuż
przed pieczeniem przesuwałem polana na bok , zmiatałem i wkładałem pizzę. Doczytałem gdzieś że w piecach typu rzymskiego ogień palimy z boku a ciepło rozchodzi się równomiernie po całej powierzchni pieca , i rzeczywiście , palę od jakiegoś czasu w ten sposób i tak właśnie się dzieje . Piekę pizzę gdy płyta ma min 380stC , ale powyżej 450 już mi się przypala ?!

Zdjęcia z budowy pieca gdzie się wstawia ?

Pytanie do Roberta.. Gdzieś widziałem wersje Margherity neapolitańskiej, robioną ze świeżych, małych pomidorków (cherry, koktajlowych?), widziałeś tę wersje w Neapolu, wiesz jak ją wykonać?

Moje doświadczenia z tego wyjazdu ograniczały się do klasycznej Margherity. Za każdym razem do jej przygotowania użyto rozdrobnionych pomidorów San Marzano. Jak już wspominałem, w porównaniu z moim sosem różnica była duża.
Pomidory koktajlowe kojarzą mi się z dwoma rodzajami pizzy. Głównym składnikiem pierwszej jest ser. Najczęściej łączy się mozzarelle z parmezanem, ale to kwestia indywidualnych upodobań. Nakładamy tego sera dość sporo, a przekrojone na pół pomidory koktajlowe układamy na górze.
Drugi rodzaj pizzy przypomina bardziej tradycyjną Margherittę. Opis jej przygotowania można zobaczyć tutaj :
https://www.youtube.com/watch?v=M0OnmBf_nOc
Jedno jest pewne - jeśli tylko mamy możliwość, warto używać świeżych pomidorów. Sos ma lepszy smak i wyraźnie wyczuwalny zapach. W procesie pasteryzacji ten zapach zanika.

Tak, chodziło mi o coś w tym stylu, jak w linku, który podałeś. Czy to są zwykłe pomidory koktajlowe, takie jak u nas w marketach?
Ja używam do Margherity pomidorów San Marzano z puszki:
https://millesaporisklep.pl/pl/p/Pomidory-pelati-bez-skory-w-soku-pomid…
Lepszych nigdy nie jadałem, ale ze świeżymi San Marzano nie miałem nigdy do czynienia.
Teraz jest pewnie doskonała pogoda w Polsce na uprawę tych pomidorów, przez te upały.

Pytanie do Roberta... Czy miałeś może możliwość degustowania margherity certyfikowanej przez AVPN w jakiejś polskiej pizzerii? Byłem ostatnio, drugi raz w pizzerii ForniRossi, w Poznaniu, gdzie mają wspomniany certyfikat, kolejny raz kupiłem margheritę i się trochę zawiodłem. Pomijam już fakt, że bazylii był ledwo jeden listek, to samo ciasto było raczej słabe w smaku. Mam wrażenie, że dodają do niego trochę oliwy a czas fermentacji jest bardzo krótki. Gdy robię swoją margheritę zgodnie z przepisem AVPN, zjadam ją zawsze całą, brzegi ciasta, same w sobie są pyszne, tymczasem w tej poznańskiej, certyfikowanej, zostawiłem cały brzeg pizzy. Głupio mi było, bo zaprosiłem znajomą, zachwalając, że zje najlepiej zrobią pizzę a tymczasem sam jej nie zjadłem całej. :)

In reply to by Robelion

Certyfikat AVPN nie daje gwarancji doskonałego smaku pizzy. Potwierdza, że wykonano ją według tradycyjnej receptury, z odpowiednich składników i upieczono w piecu o dobrych parametrach. Najwięcej jednak zależy od człowieka, jego umiejętności i doświadczenia.
W Krakowie od wielu lat działa certyfikowana przez AVPN pizzeria Nolio, właściwie to restauracja. Długie kolejki, rezerwacje stolików zniechęcały mnie do odwiedzenia tego miejsca. Od niedawna mamy też drugą pizzerię, mogącą się poszczycić tym certyfikatem. Nosi nazwę Olio. Zainspirowany Twoim pytaniem znalazłem dzisiaj chwilę, by tam zajrzeć. Zamówiłem Margheritę z Bufalą. Została przygotowana bardzo sprawnie i upieczona w piecu gazowym. Na talerzu wyglądała rewelacyjnie. Wrażenia smakowe również bardzo dobre. Ciasto delikatne, brzegi ładnie wyrośnięte, sos naturalny, aromatyczny. Ser rozpływał się w ustach. Całą pizzę zjadłem z wielką przyjemnością.

In reply to by Robert

No tak, być może kluczem jest tutaj sformułowanie "od niedawna". Ta poznańska pizzeria jest chyba jedną z pierwszych w Polsce z owym certyfikatem, więc może się już nie przykładają tak, jak na początku i tną koszty.

Jeszcze jedno pytanie do Roberta... Orientujesz się, jak w Neapolu wypiekają chleb, czyli najpewniej, ichniejszą focaccie? Po tym cyrku z ukraińskim zbożem "technicznym", zaczynam się zastanawiać, czy nie przestać kupować chleba i nie zacząć go piec, z niebieskiej mąki Caputo, której używam do pizzy. Znasz jakiś przepis na taki chlebek neapolitański?

Poza tym, już nie tylko ukraińskie zboże "techniczne", może być powodem do samodzielnego wypieku chleba ze sprawdzonej mąki, ale także, najnowsze dyrektywy eurokołchozowe, dopuszczające do obrotu spożywczego, mąkę krykietową (ze świerszczy)... I pomyśleć, że jeszcze parę miesięcy temu, rozważałeś chęć zamknięcia tego portalu a tymczasem, sama rzeczywistość zaczyna właśnie weryfikować jego wartość.

Robelion, bez problemu znajdziesz np. na FB grupy "piekarskie" (piekarnicza brać, pieczemy chleb, domowy piekarz ...). Ludzie robią cuda i jest to stosunkowo proste, tym bardziej jeśli ktoś ma doświadczenie pizzowe :)
Ja bym tylko delikatnie zasugerował, żeby szukać pomysłów na pieczywo ze zdrowszej mąki.
Mąki 00 są "gładkie", ale jak pisze np. google:
"Mąka 00 nie ma żadnych właściwości zdrowotnych. Nie zawiera aminokwasów, błonnika, minerałów i witamin".
Z dobrej mąki chlebowej da się zrobić ciabatkę 100%hydro, będzie pyszna i zdrowa, ale nie będzie taka bialutka ;)

In reply to by JarekG3

JarekG3, wspomniałem o mące 00 Caputo, bo jej używam do pizzy i kupuje w workach 25kg. Chodzi mi o to, że mąka tej firmy, jest na pewno wysokiej jakości i wolna od GMO (przynajmniej tak deklarują na worku). Wiadomo, że dobra mąka chlebowa, ma więcej składników odżywczych. Rzecz w tym, że nie można być dzisiaj pewnym, kupując mąkę z polskich młynów, czy ona, nie jest zrobiona z tego ukraińskiego zboża.

In reply to by Robelion

Masz przyzwoitą mąkę, dobrze wyrób ciasto, daj mu podojrzewać - wyjdą pyszności. Najważniejsze, że własnymi ręcami ;)

Nie wiem, jakie Caputo kupujesz, a może to być względnie "słaba" pizzeria i silna americana/manitoba (to już chyba tipo0?). Uogólniając - im więcej ma białka / większe W, tym wypije więcej wody i może wyjść ciekawszy (przynajmniej dla mnie) wypiek. Dla mnie pieczenie to zabawa: składnikami (zaczyny, mieszanki mąk, hydratacja, dodatki-słód, olej...), procesem (zimne długie dojrzewanie ), kształtem (ciabata, bagietka, foccacia i ich regionalne odpowiedniki) i wypiekiem (temperatura, kąpiel wodna).

Z mojego podwórka:
- lubię dodać do tipo00/0 innej mąki (10-20%) np. caputo tipo1 (bardzo fajny smak) czy nawet integrale;
- jak robię ciabatki w spiralce, to do ok 65-70% hydro leję zimną wodę, potem daję lód (nawet do 110%);
- wyrabiam krótko ale na kilka razy, ciasto lubi odpoczywać a ja lubię taką zabawę;
- lubię pracować na zaczynach, długo dojrzewać w lodówce (ostatnio robiłem z tygodniowego ciasta i już nie urosło super w pieczeniu, ale było pyszne).

Powodzenia :)